Dzisiejszy przepis powstał w przypływie weny i nowego przeświadczenia, że dobrze przyprawione tofu to pycha tofu! Mój mięsożerny mąż przyznał wyższość takiego tofu nad mielonymi, sukces :)
Danie świetnie nadaje się na obiad albo na kolację ze znajomymi, którzy twierdzą, że bez mięsa żyć się nie da.
W dodatku danie jest w pełni wegańskie.
Przepis na 4-6 łódeczek (w zależności od wielkości papryk i własnego uznania napchania ich - u mnie 4 łódeczki):
- 2 (lub 3) czerwone papryki;
- kostka tofu (180 g);
- 3 dość duże pieczarki;
- pół szklanki bułki tartej;
- 3 łyżki oleju;
- 1 łyżka sosu sojowego
- 1/4 łyżeczki octu balsamicznego (opcjonalnie);
- 2 łyżki sezamu;
- pół łyżeczki wędzonej papryki (słodka lub ostra w zależności od upodobań);
- kilka listków posiekanej świeżej bazylii i oregano;
- pieprz cytrynowy (opcjonalnie)
- pieprz i sól.
Papryki dokładnie umyć, przekroić na pół i usunąć gniazda nasienne.
Tofu pokroić w małe kosteczki i rozgnieść rękoma (można oczywiście użyć blendera ręcznego dla ułatwienia sobie pracy), aby nabrało takiej rozbitej konsystencji.
Pieczarki umyć, obrać i pokroić w kostkę. Dodać do masy z tofu i rozcierając w palcach tofu, wymieszać. Dodać pozostałe składniki i wyrabiać na stosunkowo gładką masę (tak aby nie powstały grudki z tofu). Wypełnić farszem papryki.
Piec w 220°C przez 30-45 min (sprawdzać patyczkiem drewnianym czy farsz w środku jest już ciepły i nie za bardzo mokry, gdyż czas pieczenia zależy od ilości wypełnienia papryk).
Smacznego!
W tle pieczone ziemniaczki w wykonaniu mojego męża, wkrótce przepis!
Niedługo również przepis na orzeźwiający wegański "jogurt" bez jogurtu :)
moje chwasty i "a to co stoi na parapecie to wy jecie?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz